poniedziałek, 28 października 2024

Droga ZBAWIENIA - Chrystus i Jego Słowo … (2)


Nauczanie o krzyżu Chrystusa


Stając na straży apologetyki o nauczaniu i roli krzyża naszego Zbawiciela w życiu dzieci Bożych – przedstawiam dalszy ciąg wybranych i uznanych autorów ewangelicznych, którzy prezentowali od dawna zdrowe biblijnie podejście do tego tematu, jakże fundamentalnego aspektu naszej wiary.
AG


PRZYKŁAD 1.
A teraz przyjrzyjmy się słowom Ewangelii Łukasza 14,25-27. Czytamy tam, co następuje: „I szedł za Nim wielki lud; a obróciwszy się, rzekł do nich …”*
[dygresja autora]: Ciekaw jestem, co w takiej sytuacji ty byś zrobił? Co też byś im powiedział? Tak dalece jak ja znam ludzką naturę, przemówiłbyś do tych ludzi tak, aby ich sobie miłymi słowami zjednać. Ale Pan Jezus nigdy nie ukrywał krzyża. Jeśli droga miała być ciernista, zawsze to wyraźnie powiedział.
*„Jeśli kto idzie do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nawet i duszy swojej, nie może być uczniem moim. A ktokolwiek nie niesie krzyża swego, a idzie za Mną, nie może być uczniem Moim”.
Czyż jest to możliwe – zawołasz – aby Jezus Chrystus uważał, że człowiek musi nienawidzić swoich najbliższych, aby móc być Jego uczniem? Przeczytajmy, co jest napisane w Mat. 10,37. Mamy tutaj podany ten sam warunek, aby zostać uczniem, ale nieco w innym ujęciu. Brzmi on tak: „Kto miłuje ojca albo matkę nade Mnie, nie jest Mnie godzien; a kto miłuje syna lub córkę nade Mnie, nie jest Mnie godzien”.
Jakie są zatem warunki, aby zostać uczniem Pańskim? Odpowiedź jest zawarta w dwóch słowach: „BÓG PIERWSZY”. Te dwa słowa pragnąłbym wpisać chorągwi i zawiesić na oczach wszystkich wierzących, we wszystkich zborach całego świata! BÓG PIERWSZY.
A teraz zadajmy sobie kilka wyraźnych pytań. Czy w moim życiu na pierwszym miejscu jest Bóg, czy też pierwsze miejsce zajmuje moja praca zawodowa? Czy na pierwszym miejscu jest Bóg, czy przyjemności? Czy Bóg pierwszy, czy pieniądze? A jak się przedstawia sprawa z moją rodziną i moimi kolegami? Już więcej nie potrzebuję pytać. Czy jest rzeczą właściwą pójść tu, czy tam? Czy mogę uczestniczyć w tej czy innej rozrywce? Wystarczy powiedzieć tę jedną decyzję: Bóg pierwszy!
[…]
Otóż mąż, który Boga stawia na pierwszym miejscu w swoim życiu, bierze krzyż i idzie wiernie za swoim Panem i Mistrzem – spełnia pierwsze warunki, by stać się uczniem.
[Powyższy cytat: „Maż, którego Bóg używa” Oswald J. Smith / Wydawnictwo „Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego” (ZKE); tłumaczenie: Józef Prower; tytuł oryginału: „The man God uses”; Warszawa 1960; s. 82-83] – krótkie info o autorze na końcu tej publikacji.] 


PRZYKŁAD 2.
Znaczenie krzyża
Dzieło krzyża w twoim życiu nie dokonuje się łatwo. Może ono być wykonane tylko przez Ducha Świętego. Może ono wydarzyć się teraz lub później. Ale jedna rzecz jest pewna: jeżeli zrozumiałeś znaczenie krzyża, nigdy nie będziesz już tą sama osobą. Twoje życie nawiedzi nowa moc. Chrystus umarł, abyś ty mógł umrzeć w swojej starej naturze. On powstał też z martwych, abyś ty mógł powstać z Nim i stać się nowym stworzeniem.
Dużo można powiedzieć o Krzyżu. Dlaczego Chrystus umarł w ten sposób? Nie umarł On za aniołów, gdyż one tego nie potrzebowały. Nie umarł też za siebie. On nie był grzeszny. Nie umarł też za ptaki i zwierzęta. On umarł za mnie. Czy ty o tym wiesz, czy tez nie wiesz, On umarł także za ciebie. Dlaczego więc umarł za grzesznych ludzi, chociaż sam był bezgrzeszny? Dlaczego przewrotni ludzie wyśmiewali się z Niego, dlaczego taka czysta postać umiera? Chcę odpowiedzieć na te pytania w siedmiu punktach.
Po pierwsze, umarł za moje grzechy, aby wyzwolić mnie od sądu i potępienia za grzech.
Po drugie, umarł po to, abym ja mógł umrzeć w swojej grzesznej naturze.
Po trzecie, umarł, abym ja mógł umrzeć światu i jego pokusom.
Po czwarte, umarł, aby zakończyć stare stworzenie. Gdy ścinamy pień drzewa, całe drzewo upada. Podobnie też, gdy Bóg, nasz Stworzyciel, umarł, wszyscy umarli.
Po piąte, umarł, aby stać się moim żywym chlebem.
Po szóste, umarł, aby uczynić nas jednym ciałem i jedną rodziną.
Po siódme, aby uczynić nas całkowicie nowymi, podobnymi do siebie.

Gdy prawdy te są nam zrozumiałe i gdy z wiarą patrzymy na krzyż Pana Jezusa, wtedy otrzymujemy nowe życie.

Patrz i bądź podobny do Niego
W tym rozdziale nie pójdziemy już dalej. Mam tylko jedną prośbę. Nauczmy się patrzeć na krzyż Pana Jezusa Chrystusa. Grecy powiadali: „Chcemy zobaczyć Jezusa”. A nasz Pan powiedział: „Moi drodzy przyjaciele, chcecie mnie zobaczyć? Wtedy przede wszystkim bądźcie uczestnikami mojej śmierci, umierającego w ziemi ziarenka pszenicy”.* Nikt nie może siebie zbawić. Może próbować wielu środków: post, płacz, długie modlitwy, zadawanie sobie cierpień; jednak taki człowiek nie zbawi siebie. Uczestnikami śmierci Pana Jezusa Chrystusa stajemy się przez wiarę. Na przykład, niektórzy są nałogowymi palaczami tytoniu. Mogą obiecywać sobie: „Od jutra przestaję palić”, ale po tygodniu w tajemnicy znowu kopcą. Stali się oni niewolnikami tego nałogu. Zmagają się z nim i nie uzyskują zwycięstwa. Ale gdy pojmą znaczenie krzyża, wszystkie ich grzechy i wady znikają w jednej sekundzie. Przez moc i działanie krzyża Pana Jezusa Chrystusa otrzymujemy zwycięstwo nad grzechem.
Gdy przyglądamy się krzyżowi, stajemy się podobni do Pana Jezusa. Na przykład, przypatrzmy się małżeństwom. Przed ślubem kierowali się zewnętrznym wyglądem, ale po ślubie, bardziej cenią w sobie zalety wewnętrzne. Chociaż przed ślubem byli tak różni od siebie, po wielu latach współżycia są jak brat i siostra. Podobnie jest też, gdy życie Pana Jezusa przychodzi do ciebie. Gdy rozwija się w tobie dzieło krzyża, jesteś coraz bardziej podobny do Niego.
Możesz być świadkiem cudów i śnić wspaniałe sny, ale nie zobaczysz Pana, zanim nie przyjdziesz do krzyża i przy pomocy wiary nie poznasz, czego On dokonał dla ciebie. Wtedy możesz widzieć Go zawsze, możesz widzieć Go każdego dnia i na każdym miejscu, możesz widzieć Jego niebiańską chwałę. Co za radość! Gdy nauczysz się patrzeć na krzyż, zaczniesz upodabniać się do Niego. Jeżeli nie miałeś jeszcze tych przeżyć, przyjdź i doświadcz tego teraz.

*parafraza słów / znaczenia - nauki Pana Jezusa na podstawie czterech synoptycznych Ewangelii i nauki apostolskiej w całym kanonie Nowego Testamentu (przypisek autora tego bloga - „oczekując Chrystusa”).

[Powyższy cytat: „Źródło naszego szczęścia” praca zbiorowa; tłumaczyli z ang.: Konstanty Wiazowski, Krzysztof Bednarczyk; baptystyczne - Wydawnictwo „Słowo Prawdy”, wydanie pierwsze; Warszawa 1970; s. 233-235] 
 
 
PRZYKŁAD 3.
Zawsze znajdą się tacy, którzy twierdzić będą, że cierpienie jest zjawiskiem bezsensownym i że nie da się mu przypisać żadnego celu. W starożytności twierdzili tak zarówno stoicy (którzy głosili konieczność poddawania się nieubłaganym prawom natury), jak i epikurejczycy (nauczający, iż najlepszą ucieczką od przypadkowości świata jest dążenie do przyjemności). Obecnie mamy egzystencjalistów, którzy wierzą, iż wszystko włącznie z życiem , cierpieniem i śmiercią jest bezsensowne i dlatego absurdalne. Chrześcijanie nie mogą jednak podążać ich śladem, bowiem wiedzie on w ślepą uliczkę. Jezus stwierdza, że cierpienie zachodzi „na chwałę Bożą” po to, aby Syn Boży mógł być przez nie uwielbiony oraz aby się „objawiły dzieła Boże”. Wydaje się, iż oznacza to, że w jakiś sposób (który jeszcze trzeba zbadać) Bóg działa, objawiając swą chwałę w cierpieniu poprzez i poprzez cierpienie, podobnie jak czynił to (choć w odmienny sposób) poprzez cierpienie Chrystusa. Jaki więc zachodzi związek pomiędzy cierpieniami Chrystusa a naszymi cierpieniami? W jaki sposób krzyż może przemawiać do nas, pogrążonych w bólu? W oparciu o Pismo chciałbym teraz przedstawić sześć możliwości odpowiedzi na powyższe pytania, czyniąc to w określonym porządku: od najprostszych do bardziej złożonych.

=> CIERPLIWA WYTRWAŁOŚĆ
Po pierwsze, krzyż Chrystusa jest zachętą do cierpliwej wytrwałości. Pomimo, iż cierpienie powinniśmy uznawać za zło, a więc zdecydowanie mu się sprzeciwiać, to jednak zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba je realnie przyjąć. Wówczas inspiracją do naśladowania staje się dla nas przykład Jezusa, dany nam w Nowym Testamencie. Na ten właśnie przykład zwraca uwagę swych adresatów Piotr, szczególnie gdy swe słowa kieruje do chrześcijan, którzy są niewolnikami, a mają surowych właścicieli. Przypomnijmy, że jest to czas prześladowań za Nerona. Nie mieliby żadnej szczególnej zasługi – wykazuje apostoł – gdyby cierpliwie znosili razy, karani za jakiś występek. Ale jeżeli znoszą ze spokojem cierpienie niezawinione, to podoba się to Bogu. Dlaczego? Ponieważ niezasłużone cierpienie jest elementem chrześcijańskiego powołania, skoro sam Chrystus cierpiał za nich, pozostawiając im przykład i nakłaniając ich, by podążali Jego śladem. Choć był bez grzechu, złorzeczono mu; On jednak nigdy nie odpowiadał złorzeczeniem (1 Ptr. 2:18-23). Jezus dał nam przykład zarówno wytrwałości, jak i zaniechania odpłaty, co powinno zachęcać nas do wytrwałości w naszym chrześcijańskim biegu. Powinniśmy patrzeć na Jezusa, gdyż On „wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę”. A więc pomyślmy o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyśmy nie upadali na duchu, utrudzeni.” (Hebr. 12:1-3).
Choć oba te przykłady wiążą się konkretnie z opozycją lub prześladowaniem, wydaje się słuszne poszerzenie ich zastosowania. Chrześcijanie w każdym pokoleniu czerpali natchnienie z cierpień Jezusa (których punkt kulminacyjny nastąpił na krzyżu), wytrwałość do znoszenia niezasłużonego bólu, bez narzekania czy chęci odpłaty. Prawdą jest, że wielu rodzajów cierpienia Jezus nie musiał znosić. Lecz Jego cierpienia i tak w dużej mierze reprezentowały człowiecze cierpienie w ogólności.

=> DOJRZAŁOŚĆ W ŚWIĘTOŚCI
Po drugie, krzyż Chrystusa jest ścieżką wiodącą nas do dojrzałości w świętości. Choć może to niezwykłe, ale dodajmy: „dla Niego i dla nas”. Rozważmy, jakie znaczenie niosą z sobą pewne dwa przeważnie zaniedbywane wersety z Listu do Hebrajczyków:
„Przystało bowiem, aby Ten, dla którego i przez którego istnieje wszystko, który przywiódł do chwały wielu synów, sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienia” (2:10).* „I chociaż był synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy są mu posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego.” (5:8-9; por. 7:28).

*[Od autora tego bloga: werset tu cytowany pochodzi z przekładu: „Biblii Warszawskiej” / BW.
W tłumaczeniu: „Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej” / UBG brzmi on następująco: „Wypadało bowiem temu* , dla którego jest wszystko i przez którego jest wszystko, aby, doprowadzając wielu synów do chwały, wodza ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienie.” (Hebr. 2:10).
*Temu / Bogu Ojcu, który ze swej łaski uczynił przez cierpienie doskonałym człowieczeństwo swego Syna na ziemi; Syna - Boga Jezusa Chrystusa, który dobrowolnie „ogołocił się” z należnej Mu Boskiej chwały (którą miał wcześniej w Niebie) - pełniąc swą zbawczą misję wśród ludzi, poddając się cierpieniu jako bezgrzeszny człowiek.]

Oba wersety mówią o pewnym procesie, któremu Jezus został poddany i na skutek którego osiągnął „pełnię doskonałości”. Oba przypisują ten pomyślny rezultat „cierpieniu” Jezusa. Nie chodzi oczywiście o to, że Jezus był niedoskonały w tym sensie, jakoby czynił zło, gdyż List do Hebrajczyków wyraźnie podkreśla Jego bezgrzeszność.*
*[Hebr. 4:15 i 7:26]
Chodzi raczej o to, że potrzebował dalszych doświadczeń i okazji po to, aby stać się »teleios« – „dojrzałym”. W szczególności „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”. Posłuszny był zawsze; Jego cierpienia były jednak sprawdzianem, w którym Jego posłuszeństwo stało się w pełni dojrzałe.
Jeśli więc cierpienie było środkiem, dzięki któremu bezgrzeszny Chrystus stał się dojrzały, tym bardziej my potrzebujemy tego środka ze względu na naszą grzeszność. Znaczące jest, że również Jakub używa podobnej frazeologii, odnosząc pojęcie „doskonałości” i „dojrzałości” do chrześcijan. Tak jak cierpienie doprowadziło Chrystusa do dojrzałości poprzez posłuszeństwo, podobnie prowadzi ono do dojrzałości i nas, wierzących, przez wytrwałość.
„Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali (»teleioi« – „dojrzali”) i nienaganni, nie mający żadnych braków.” (Jak. 1:2-4; por. Rzym. 5:3-5).

=> CIERPIENIE I SŁUŻBA
Po trzecie, krzyż Chrystusa jest symbolem cierpienia w służbie. Wspomnijmy tu dobrze nam znane „pieśni sługi” z Księgi Izajasza, których jest cztery czy pięć, a które tworzą razem wizerunek „cierpiącego sługi Pana” [*], bowiem w niniejszym, ostatnim już rozdziale będziemy rozważać związek pomiędzy cierpieniem a służbą. Cichy w swym charakterze i postępowaniu (nigdy nie będzie krzyczał ani nie podniesie swego głosu) i łagodny w kontaktach z innymi (nigdy nie złamie nadłamanej trzciny ani nie stłumi zamierającego płomyka), został jednak powołany przez Jahwe jeszcze zanim się narodził, napełniony Bożym Duchem i otwarty na Jego Słowo. Wszystko po to, aby przywieść Izraela na powrót do Boga i żeby być światłem dla narodów. Wytrwa w swym zadaniu, z kamienna twarzą, choć Jego plecy znosić będą chłostę, ludzie będą rwać Jego brodę, będą pluli Mu w twarz. Zostanie poprowadzony jak jagnię na rzeź i umrze, ponosząc grzechy wielu. A jednak w rezultacie Jego śmierci wielu zostanie usprawiedliwionych, a na narody spłynie błogosławieństwo. W całym tym obrazie uderza nas szczególnie fakt, że cierpienie i służba, męka i misja są ze sobą połączone. Widzimy to wyraźnie w osobie Jezusa, który jest cierpiącym sługą par excellence; musimy wszak pamiętać, że misja sługi polegająca na zaniesieniu światłości narodom ma być również spełniana przez Kościół (Dz. 13:47). A więc tak dla Kościoła, jak i dla Zbawiciela cierpienie i służba są ze sobą związane. Co więcej, cierpienie nie tylko jest integralną częścią służby: cierpienie jest niezbędne dla służby owocnej i skutecznej. Taki wniosek płynie nieodparcie ze słów samego Jezusa:
„A Jezus odpowiedział im, mówiąc: Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu. Jeśli kto chce Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa Mój będzie, jeśli kto Mnie służy uczci go Ojciec Mój (…). A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę. A to powiedział, by zaznaczyć, jaka śmiercią umrze.” (Jan. 12:23-26.32-33) [**].

[*] Iz. / Księga Izajasza 42:1-4, prawdopodobnie również 44:1-5; 49:1-6; 50:4-9; 52:13-53:12 (przypis autora „Krzyż Chrystusa”)
[**] Fragment Słowa Bożego w tłumaczeniu: „Biblii Warszawskiej” / BW (przypis autora tego bloga)

Trudno jest przyjąć lekcję, jakiej udziela nam ziarno pszenicy. Śmierć jest czymś więcej niż drogą do życia – jest sekretem obfitego plonu. Jeżeli ziarno pszenicy nie znajdzie się w ziemi i nie obumrze, będzie tylko pojedynczym ziarnem. Jeżeli zachowa swój żywot, pozostanie samo. Jeżeli jednak obumrze, zwielokrotni się. W pierwszej kolejności Jezus odnosi to przede wszystkim do siebie. Czytamy, że chcieli Go ujrzeć pewni Grecy. Jezus natomiast bliski był „uwielbienia w śmierci”. Wkrótce miał zostać wywyższony na krzyżu, aby przyciągnąć do siebie ludzi wszystkich narodów. W trakcie swej ziemskiej posługi ograniczał się raczej do „owiec, które poginęły z domu Izraela”. Po swojej śmierci i zmartwychwstaniu uzyska jednak powszechną władzę i moc, która przyciągać będzie wszystkich.
[…]
Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest Paweł. Przeanalizujmy poniższe fragmenty pochodzące z trzech różnych jego listów.
►„Dlatego ja, Paweł, jestem więźniem Chrystusa Jezusa za was pogan (…) przeto proszę was, abyście nie upadali na duchu z powodu udręk, jakie za was znoszę, wszak to chwała wasza.” (Efez. 3:1.13).
►„Teraz raduję się z cierpień, które za was znoszę i dopełniam na ciele moim niedostatku udręk Chrystusowych za ciało Jego, którym jest Kościół.” (Kol. 1:24).
►„… Według mojej ewangelii, dla której cierpię (…). Dlatego wszystko znoszę przez wzgląd na wybranych, aby i oni dostąpili zbawienia, które jest w Chrystusie Jezusie, wraz z chwałą wiekuistą.” (2 Tym. 2:8-10).
We wszystkich tych trzech fragmentach Paweł stwierdza, że znosi cierpienia ze względu na innych wierzących („za was pogan”, „za ciało Jego [Chrystusa], którym jest Kościół”, „przez wzgląd na wybranych”). Ponieważ czyni to dla nich, wierzy, że będą czerpać pożytek z jego cierpień. Jaki to pożytek? We fragmencie z Listu do Kolosan Paweł stwierdza, że jego cierpienia „dopełniają niedostatku cierpień Chrystusowych”. Lecz nie mniemajmy, że oto Paweł przypisuje swoim cierpieniom skuteczność w przebłaganiu. Bynajmniej! Apostoł wielokrotnie podkreśla, że dzieło przebłagania zostało ukończone przez Chrystusa na krzyżu. Poza tym, mówiąc o swoim cierpieniu, czyli „udręce”, używa tu szczególnego słowa – »thlipseis« (prześladowania).

=> NADZIEJA CHWAŁY
Po czwarte, krzyż Chrystusa jest nadzieją ostatecznej chwały. Jezus wyraźnie wybiega wzrokiem poza samą śmierć, widząc swe zmartwychwstanie, a ponad cierpieniem dostrzega swą chwałę. I rzeczywiście, we wszystkich doświadczeniach umacniała Go „postawiona przed Nim radość” (Hebr. 12:2 wg New International Version – red.). Równie oczywiste jest, że oczekiwał, iż Jego naśladowcy będą podzielać tę perspektywę. Nieuchronność cierpienia to regularnie pojawiający się motyw zarówno w Jego nauczaniu, jak i nauczaniu apostołów. Jeżeli więc świat nienawidzi Jezusa i prześladuje Go, to będzie nienawidził i prześladował także Jego uczniów. Cierpienie jest w rzeczywistości darem od Boga wszystkich spośród Jego ludu, stając się częścią ich powołania. Dlatego nie powinni być nim zdumieni, bowiem nie dzieje się nic nadzwyczajnego, gdy cierpią. Mają wręcz oczekiwać cierpienia. Najbardziej wyraziście oddają to słowa Pawła: „wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w w Jezusie Chrystusie, prześladowanie znosić będą” [Zob. np.: Mat. 1:10-12; Jan. 15:18-21; Filip. 1:30; 1 Tes. 3:3; 1 Ptr. 2:21 i 4:12; 2 Tym. 3:12].
Co więcej, cierpiąc za Jego przykładem, cierpią razem z Nim. Są teraz nie tylko obserwatorami Jego cierpień, nie tylko świadkami, nawet kimś więcej niż naśladowcami. Bowiem faktycznie uczestniczą w Jego cierpieniach – mają udział w Jego „kielichu” i „chrzcie” [Zob. np.: Mar. 10:38; 2 Kor. 1:5; Filip. 3:10; 1 Ptr. 4:13 i 5:1].
A więc tak jak, uczestniczą w Jego cierpieniach, tak będą również uczestniczyć w Jego chwale. Nieuchronność cierpienia to nie tylko wynik antagonizmu ze światem, lecz także niezbędne przygotowanie: „musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego” – ostrzegali apostołowie nowo nawróconych w Galacji. Teraz rozumiemy, że niezliczony tłum odkupionych, stojących przed Bożym tronem, opisuje Jan jako tych, którzy „przychodzą z wielkiego ucisku” (z kontekstu wynika, że jest to alegoria życia chrześcijańskiego) oraz tych, którzy „wyprali szaty swoje, i wybielili je we krwi Baranka” [Zob. np.: Dz. 14:22; Rzym. 8:17; 2 Tym. 2:11-12; 1 Ptr. 4:13 i 5:1-10; Obj. 7:9.14].
A więc to nadzieja chwały sprawia, że cierpienie staje się możliwe do zniesienia. Istotną perspektywą, którą winniśmy w sobie wypracować, jest perspektywa odwiecznego zamiaru Boga. Zgodnie ze swym zamiarem Bóg uczyni nas świętymi, na podobieństwo Chrystusa. Powinniśmy częściej rozważać te teksty Nowego Testamentu, które łączą odwieczność z czekającą nas wiecznością w jeden horyzont. Bóg „w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem Jego”. Celem Boga jest stawić nas „nieskalanych z weselem przed oblicze swojej chwały”. To właśnie wówczas gdy ten horyzont historii znajdzie się w zasięgu naszej perspektywy, zrozumiemy, „że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić”. Zobaczymy, że „nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały”. Ale czym jest ta „chwała”, to ostateczne przeznaczenie, ku któremu Bóg współdziała we wszystkim dla dobra, włączając w to nasze cierpienia? Abyśmy „się stali podobni do obrazu Syna Jego”. Ta perspektywa przyszłości, która sprawia, iż cierpienie staje się możliwe do zniesienia, to nie jakaś zapłata w formie „nagrody”. Powiedzenia: „nie ma bólu, nie ma laurów” lub „nie ma krzyża, nie ma korony”, nie pasują zupełnie do tego, o czym mówimy. Jedynym wynagrodzeniem, lecz cenniejszym niż wszystko inne, będzie chwała Chrystusa w nas, Jego własny obraz, doskonale w nas odzwierciedlony: „będziemy do Niego podobni, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest” [Efez. 1:4; Jud. 24; Rzym. 8:18; 2 Kor. 4:17; Rzym. 8:28; 1 Jana 3:2].

=> WIARA I KSIĘGA JOBA
Po piąte, krzyż Chrystusa jest podstawą racjonalnej wiary. Wszelkie cierpienie fizyczne i emocjonalne stanowić będzie z pewnością próbę dla naszej wiary. Czy trwanie w zaufaniu do Boga, kiedy przychodzi na nas nieszczęście, może być racjonalne? Najlepszą odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Księdze Joba. Poświęćmy więc trochę czasu i uwagi, by jasno przedstawić tezę postawiona w tej księdze.
Job jawi się nam jako człowiek „nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego”. Następnie Czytelnik ma możliwość wglądu w wydarzenia rozgrywające się w sali audiencyjnej Pana Boga. Ich rezultat jest następujący: na Joba spada seria nieszczęść; zostaje pozbawiony swych trzód, swych sług, swych synów i córek oraz zdrowia. Trudno wyobrazić sobie większa tragedię. Pozostała część księgi przegląd całego zestawu możliwych odpowiedzi na pytanie o cierpienie. W dyspucie pierze udział sam Job, jego trzej przyjaciele, którzy go „pocieszają”, młodzieniec imieniem Elihu i w końcu – sam Bóg. Każda ze stron w debacie prezentuje odmienną postawę. Szczególnie warto zwrócić uwagę, jaką rolę przypisują własnemu „ja”.
Postawa Joba polega głównie na użalaniu się nad sobą i na wykazywaniu swej prawości. Nie chce postąpić zgodnie z radą swojej żony, aby „złorzeczyć Bogu i umrzeć”. Niemniej już na początku przeklina dzień swych narodzin, a następnie przepełniony bólem życzy sobie śmierci. W całości odrzuca oskarżenia swych trzech przyjaciół; więcej nawet – sam miota oskarżenia przeciwko Bogu. Bóg obszedł się z nim brutalnie, aż do okrucieństwa; postąpił wobec niego bezlitośnie. Co gorsza, Bóg całkowicie odmówił mu sprawiedliwości (27:2). Sam spór pomiędzy Bogiem a Jobem jest w istocie wielką niesprawiedliwością, ponieważ biorąc w nim udział strony nie są sobie równe! O, gdybyż tylko można było znaleźć jakiegoś pośrednika, który mógłby rozsądzić pomiędzy nimi! Gdyby tyko on sam mógł odszukać Najwyższego i osobiście przedstawić Mu zarzuty przeciwko Niemu! Job cały czas uparcie broni swej niewinności i jest przekonany, że pewnego dnia zostanie zrehabilitowany.
[…]
W końcu kiedy Job, przyjaciele-pocieszyciele i Elihu wyczerpują już swe argumenty, do dyskusji włącza się sam Jahwe. Sądząc w oparciu o reakcję Joba, zalecaną przez Boga postawę, jaką powinien przyjąć Job, możemy nazwać pełnym oddaniem. Bóg daleki jest od tego, by przyłączyć się do trzech przyjaciół Joba w ich oskarżeniach; nie wini też Joba, że ów broni swej niewinności (42:8). Odpowiada mu, ponieważ poważnie traktuje jego skargi. Job wyznaje, że „mówił nierozumnie”: w żadnym razie nie jest słuszne zrzucanie winy na Boga, oskarżanie Go, a tym bardziej – poprawianie (42:3). „Czy chcesz rzeczywiście podważać Moją sprawiedliwość?” - zapytuje Bóg (40:8). Job zapewnia: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Cię, przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele” (42:5-6). Poprzednio Job bronił się, użalał się nad sobą, domagał się uznania swej niewinności oraz oskarżał Boga. Teraz gardzi sobą, a Bogu oddaje cześć. Cóż takiego zrozumiał Job? Co takiego „ujrzał”, co odmieniło jego postawę, tak że nie bronił się już, lecz zdecydował się podporządkować?
Bóg nakłonił Joba, aby ten spojrzał na nowo na stworzenie i odkrył chwałę Stwórcy. Gdzie był Job, kiedy powstawały ziemia i morze? Czy potrafi sprawować kontrolę nag opadami śniegu, czy panuje nad burzami, czy wytycza drogi gwiazdom? Czy posiada doświadczenie potrzebne do sprawowania pieczy nad światem zwierzęcym – lwami i górskimi kozicami, dzikimi osłami i strusiami, końmi, sowami i orłami. Czy Job jest w stanie poznać tajemnice i podporządkować sobie siłę hipopotama i krokodyla? Bóg dokonuje przed Jobem wprowadzenia we wspaniałość natury – objawia mu swój geniusz twórczy. To wystarcza, aby uciszyć Joba, który porzuca swe oskarżenia. Ciągle jeszcze cierpiący, w boleści, decyduje upokorzyć się, okazać skruchę. Nawraca się więc, odstępuje od swojego buntu i zaczyna ponownie ufać Bogu.
Skoro zaufanie Joba do Boga (którego mądrość i moc objawiają się w stworzeniu) miało racjonalne podstawy, tym bardziej racjonalna będzie nasza ufność, złożona w Bogu, którego miłość i sprawiedliwość zostały objawione na krzyżu. Racjonalność zaufania opiera się na poznanej wiarygodności przedmiotu zaufania. Nie ma nikogo bardziej wiarygodnego od Boga. Krzyż Chrystusa jest dla nas zapewnieniem, że klęska sprawiedliwości lub porażka miłości czy teraz, czy w dniu ostatecznym, to zupełna niemożliwość. „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z Nim darować nam wszystkiego?” (Rzym. 8:23). To właśnie Bóg ofiarujący na siebie samego w darze, jakim jest Jego Syn, przekonuje nas, że nie odmówi nam niczego, aby zaspokoić każdą naszą potrzebę oraz nie pozwoli, aby cokolwiek oddzielało nas od Jego miłości (ww. 35-39). A więc na etapie wyznaczonym z jednej strony przez krzyż (gdzie Boża miłość i sprawiedliwość zaczęły objawiać się w wyraźny sposób), z drugiej zaś – przez dzień sądu (kiedy miłość i sprawiedliwość zostaną objawione w całej pełni), najrozsądniejszą rzeczą jest ufać Bogu. Wprawiajmy się lepiej do wspinaczki, bowiem wejść musimy na górę zwaną Golgota, i z tego miejsca patrzeć na panoramę życia oraz wszelkie jego tragedie. Krzyż nie rozwiązuje problemu cierpienia, ale daje nam właściwą perspektywę patrzenia na cierpienie. Ponieważ Bóg zademonstrował swą świętą miłość i sprawiedliwość w wydarzeniach krzyża – historycznym fakcie, żadne inne wydarzenie (obojętnie czy to na skalę osobista czy globalną) nie może tego przekreślić ani temu zaprzeczyć. Z pewnością właśnie dlatego ów zwój z Objawienia (księga historii i przeznaczenia) znajduje się obecnie w rękach zabitego Baranka, i dlatego tylko On jest godzien złamać jej pieczęcie, objawić jej treść i kontrolować bieg przyszłości.

=> BÓL BOGA
[Po szóste] Kolejny sposób powiązania cierpień Chrystusa z naszymi jest najważniejsze w całej sekwencji. Mianowicie krzyż Chrystusa to dowód, że Bóg w swej miłości solidaryzuje się z nami w naszym cierpieniu. Albowiem to nie żądło cierpienia jest samo w sobie nieszczęściem. Nie jest nim nawet ból czy niesprawiedliwość, lecz pozorne opuszczenie przez Boga w cierpieniu. Ból można znieść, ale obojętności Boga – nie. Czasami wyobrażamy sobie, że Bóg drzemie sobie smacznie lub że odprężony, zasiadł w swym wygodnym niebiańskim fotelu na biegunach, i kołysze się w przód i w tył, podczas gdy na ziemi miliony ludzi umierają np. z głodu. Myślimy o Nim jako o widzu, który niemalże napawa się oglądanym spektaklem zatytułowanym „cierpienie świata”, kontent w zaciszu własnego bezpieczeństwa. Yancey posuwa się jeszcze dalej, wypowiadając myśl, która być może przyszła nam do głowy, lecz nigdy nie ośmieliliśmy się jej wypowiedzieć na głos: „Jeżeli Bóg faktycznie posiada władzę w jakiś sposób związaną z wszelkim cierpieniem świata, to dlaczego jest tak kapryśny niesprawiedliwy? Czy nie jest przypadkiem kosmicznym sadystą, któremu przyjemność sprawia oglądanie, jak wijemy się z bólu?” [Ph. Yancey, Where is God When it Hurts, s. 63]. Job stwierdza coś bardzo podobnego: Bóg „szydzi z rozpaczy niewinnych” (9:23). Ale krzyż zadaje kłam tej straszliwej karykaturze Boga. Nie powinniśmy wyobrażać Go sobie w fotelu na biegunach, lecz na krzyżu. Bóg, który dopuszcza, abyśmy cierpieli, kiedyś sam cierpiał w Chrystusie, a obecnie dalej cierpi wraz z nami i za nas. Ponieważ krzyż był wydarzeniem historycznym jednorazowym, w którym Bóg w Chrystusie poniósł nasze grzechy i umarł należną nam śmiercią, powodowany przez swą miłość i sprawiedliwość, nie powinniśmy mniemać, że oznacza to, jakoby Bóg nieustannie i wiecznie ponosił ludzki grzech w swym sercu. Lecz Pismo pozwala nam twierdzić, że odwieczna, święta miłość Boga, która w niepowtarzalny sposób przejawiła się w ofierze krzyża, dalej cierpi wraz z nami w każdej sytuacji, w którą zaangażowane jest cierpienie człowieka. Czy to jednak słuszne mówić o cierpiącym Bogu? Czy nie zabrania nam tego tradycyjna doktryna, w myśl której niemożliwe jest, aby Bóg cierpiał? Łaciński przymiotnik impassibilis oznacza „niezdolny do cierpienia”, a więc „pozbawiony emocji”. Jego grecki odpowiednik apathēs stosowany był przez filozofów w odniesieniu do Boga. Uważali oni, że Bóg nie angażuje się zarówno w przyjemności, jak i w ból, gdyż to naruszałoby Jego spokój.
[…]
Żaden czynnik nie może wpłynąć na Boga wbrew Jego woli, czy zewnętrzny, czy wewnętrzny. Bóg nigdy nie stanie się mimowolna ofiarą jakichś zewnętrznych wpływów czy tez emocji, które mogłyby Go nękać od wewnątrz. Jak powiada Temple, „w sensie ściśle formalnym Bóg, tak jak objawił Go Chrystus, jest pozbawiony uczuć i namiętności. Jest On stworzycielem – Najwyższym. Nigdy nie pozostaje bierny w tym sensie, że dzieje się z Nim coś, na co On się nie zgadza. Zachowuje stałość, nie bywa miotany uczuciami”. Niemniej Temple słusznie stwierdza, że określenie „nie może cierpieć”, stosowane przez większość teologów, w rzeczywistości oznacza „niezdolny do cierpienia” i że „tak rozumiane, w doniesieniu do Boga jest całkowicie fałszywe.” [W. Temple, „Christus Veritas”, s. 269].
To prawda, że język Starego Testamentu jest językiem przylegającym do naszego ludzkiego rozumienia, stąd Bóg przedstawiony został tak, jakoby doświadczał ludzkich emocji. Lecz uznanie, iż Jego uczucia nie są tożsame z ludzkimi, nie oznacza, że kwestionujemy ich istnienie. Jeżeli więc są one tylko i wyłącznie metaforą, „to jedynym bogiem jaki nam pozostaje, jest nieskończony ocean metafizyki.” [Vincent Tymms, cyt. w: J. K. Mozley, „Impassibility of God”, s. 146].

[od autora „Krzyż Chrystusa” z innego odnośnika: »Fragmenty mówiące o tym, że Bóg nie zmienia swego postanowienia, sprawiedliwości i uczuć zob. 4 Mojż. 23:19; 1 Sam. 15:29; Ezech. 18:25; Mal. 3:6«]

[…]
Czytamy, że przed potopem Jahwe żałował „żałował”, iż stworzył człowieka „i bolał nad tym w sercu swoim”. A kiedy w okresie sędziów naród żydowski pędził żywot pod obcym jarzmem, Jahwe „zniecierpliwił się (…) niedolą Izraela” [1 Mojż. 6:6-7; Sędz. 10:16]. Najbardziej przemawiają do nas te sytuacje, kiedy to poprzez proroków Bóg wyraża współczucie i tęsknotę do swego narodu, zwracając się do Izraela bezpośrednio: „Miłością wieczną umiłowałem cię”. „Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu? Choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę”. „Jakże mógłbym cię porzucić, Efraimie, zaniechać ciebie, Izraelu? (…) Zadrżało we Mnie serce, byłem do głębi poruszony” [Jer. 31:20; 31:3; Izaj. 49:15; Ozea. 11:8].
Co więcej, skoro pełne i ostateczne objawienie się Boga dane nam zostało w Jezusie, to czyż Jego uczucia i cierpienie nie są autentycznym odzwierciedleniem uczuć i cierpień samego Boga? Autorzy Ewangelii przypisują Jezusowi wszelkie ludzkie emocje – od miłości i współczucia przez gniew i oburzenie aż po smutek i radość. Upór ludzkich serc powodował Jego cierpienie i gniew. Przy grobie Łazarza, w obliczu śmierci płakał ze smutku. Na zatwardziałych „spoglądał z gniewem”. Płakał nad Jerozolimą, rozpaczając nad jej ślepotą i uporem. Dziś w dalszym ciągu może On rozumieć „nasze słabości”, odczuwając je wraz z nami [Mar. 3:5; Jan. 11:35.38; Łuk. 13:34-35 i 19:41-44; Hebr. 4:15; zob. także B. B. Warfield, „The Emotional Life of our Lord” (1912 r.) - artykuł (w:) »Work of Christ« red. S. G. Craig, s. 93-145].
Najlepszym sposobem, aby zmierzyć się z tradycyjnym poglądem mówiącym o niemożności odczuwania cierpienia przez Boga będzie pytanie, jaki sens ma miłość, która kochającego nic nie kosztuje. Jeżeli miłość jest dawaniem siebie, to w sposób nieuchronny będzie podatna na ból, ponieważ stwarza ryzyko odrzucenia i zniewagi. „Pod wpływem fundamentalnego dla chrześcijaństwa twierdzenia, że Bóg jest miłością – pisze Moltmann – pryska czar i zaklęcie rzucone przez arystotelesowską doktryną Boga (który nie jest w stanie cierpieć). Jeśli Bóg jest niezdolny do cierpienia (…) to jest również niezdolny do miłości”. Bowiem „ten, kto jest zdolny do miłości, jest również zdolny do cierpienia. Świadomie podejmuje gotowość do cierpienia, które jest wpisane w miłość. Dlatego właśnie Bonhoeffer pisał z więzienia w liście do swojego przyjaciela Eberharda Bethge na dziewięć miesięcy przed swą egzekucją: „Tylko Bóg cierpiący może tu pomóc” [D. Bonhoeffer, »Letters and Papers«, s. 361].
Godne szczególnego miejsca w niniejszych rozważaniach są wnioski japońskiego uczonego, luteranina, Kazoha Kitamori. Jest on zdecydowanym przeciwnikiem idei, jakoby Bóg nie był zdolny do cierpienia. Jego książka zatytułowana: „Theology of the Pain of God” („Teologia cierpienia Boga”) powstała w 1945 roku wkrótce po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Inspiracja dla tej książki stał się, jak wyznaje nam autor, tekst z Księgi Jeremiasza 31:20. Bóg mówi tam o swym wnętrzu, czyli sercu. „Moje wnętrze wzrusza się nad nim (Efraimem); zaiste muszę się nad nim zlitować.”. „Istota Ewangelii – pisze Kitamori – objawiła się mi wówczas jako Boży ból” (s. 19). Po pierwsze, gniew Boga skierowany przeciwko grzechowi sprawia ból temu samemu Bogu. „Gniew Boga jest gniewem stanowczym i absolutnym – czytamy – Możemy śmiało założyć, że uznanie Bożego gniewu jest początkiem mądrości.”. Bóg jednak miłuje ludzi, którzy są jednocześnie przedmiotem Jego gniewu. Stąd „ból Bożej duszy jest drugą stroną miłowania tych, którzy są przedmiotem Jego gniewu.”. To właśnie w spotkaniu Bożej miłości i gniewu rodzi się Boży ból. Tutaj bowiem – sięgnijmy po interesująca tezę Lutra – „Bóg toczy spór z Bogiem”. „Fakt, iż Bóg biorący udział w zmaganiach to nie dwóch różnych Bogów. To ten sam Bóg zadaje sobie ból.” (s. 21). Ból Boga jest „syntezą Jego gniewu i miłości” (s. 26) oraz „Jego istotą” (s. 47). Idea ta najpełniej uwidacznia się w krzyżu. Widzimy tam bowiem „boleść Boga, będącą wynikiem Jego miłości – Boga, który przywołuje na siebie swój gniew przeciwko nam, grzesznikom, Tego, który sam przyjmuje powalający cios swego gniewu.” (s. 123).
Jest to nad podziw śmiała frazeologia. Takie ujęcie pomaga nam dostrzec, że Bóg doświadcza cierpienia zawsze wtedy, kiedy Jego gniew i miłość, Jego sprawiedliwość i miłosierdzie stają naprzeciw siebie, również i dziś.


[Powyższy cytat: „Krzyż Chrystusa” John R. W. Stott (1986); Wydawnictwo „Credo” - wydanie pierwsze, Katowice 2003; tłumaczenie: Andrzej Gandecki; tytuł oryginalny: „The Cross of Christ”; strony wykorzystane w tej publikacji: 393-396, 401-405, 410-418]


Autorzy:
[ ] »Oswald Jeffrey Smith (ur. 8 listopada 1889, zm. 25 stycznia 1986) – kanadyjski duchowny ewangelikalny, misjonarz, pastor. W 1918 roku został ordynowany na duchownego w Kościele prezbiteriańskim. Jako kaznodzieja wygłosił więcej niż 12 tysięcy kazań i odwiedził 80 krajów. Często głosił kazania przez radio i telewizję. Był autorem 35 książek przetłumaczonych na 128 języków, 1200 pieśni oraz wierszy[2]. Na język polski przetłumaczono jego książki pt.: „Mąż, którego Bóg używa” (1960), „Moc z wysokości” (1960) i „Ewangelia, którą głosimy” (1963). Obie pozycje zostały wydane przez wydawnictwo Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego.«
https://pl.wikipedia.org/wiki/Oswald_J._Smith
»Oswald J. Smith był człowiekiem oddanym Ewangelii. Służył Bogu jako pastor, założyciel „Kościoła Narodów” w Kanadzie, ewangelista (odwiedził 80 krajów oraz głosił Dobrą Nowinę przez radio i telewizję), orędownik misji (jego kościół wspierał 500 misjonarzy) oraz autor 35 książek (przetłumaczonych na 128 języków) i 1200 pieśni oraz wierszy. Przesłanie Smitha było oparte na Biblii, dlatego nie straciło aktualności ani mocy. Także dziś, wiele lat po jego śmierci, porusza serca i w zrozumiały, obrazowy sposób przedstawia odwieczne prawdy Ewangelii.«
https://bozawola.kwch.org/ewangelia-ktora-glosimy-oswald-j-smith/

[ ] John Robert Walmsley Stott (ur. 27.04.1921 w Londynie, zm. 27.07.2011 w Lingfield) – brytyjski pastor, kaznodzieja i teolog anglikański stał się jedną z najcharakterystyczniejszych postaci ewangelikalnego protestantyzmu ostatnich kilkudziesięcioleci. Studiował w Trinity College na Uniwersytecie Cambridge. „Time” zaliczył go do stu najbardziej wpływowych ludzi świata, a polskim Czytelnikom spośród wielu jego książek znany jest bestseller „Chrystus i Ty” (polskie wydanie: baptystyczne Wydawnictwo „Słowo Prawdy”, Warszawa 1981 / książeczka propagowana także w Kościele Wolnych Chrześcijan w Polsce w latach 80. i 90.) oraz cytowana tutaj książka: „Krzyż Chrystusa” (1986 / pol. wydanie 2003).
https://www.gotquestions.org/John-Stott.html
https://www.churchtimes.co.uk/articles/2011/5-august/gazette/obituary-the-revd-dr-john-robert-walmsley-stott


[ ! ]=> Publikacja ukazała się pierwotnie na blogu - oczekując Chrystusa, z cyklu:
»Nauczanie o krzyżu Chrystusa … (2)«
https://oczekujacchrystusa.blogspot.com/2024/08/nauczanie-o-krzyzu-chrystusa-2.html


Z naszej biblioteki EKCh S-c:
Droga ZBAWIENIA - Chrystus i Jego Słowo … (1)
https://ekch-sosnowiec.blogspot.com/2024/09/droga-zbawienia-chrystus-i-jego-sowo-1.html 


poniedziałek, 21 października 2024

AKTUALNOŚCI z życia i służby - Zboru EKCh w Sosnowcu (001-2024) …

 „Mowa o krzyżu bowiem jest głupstwem dla tych, którzy giną, ale dla nas, którzy jesteśmy zbawieni, jest mocą Boga.” I Kor. 1,18 (UBG) 


Nabożeństwo - niedziela 20.10.2024

[1]===> Jak co roku w okresie jesiennym nasz zbór obchodzi tradycyjnie Święto Dziękczynienia / Święto Żniw. Jest to doskonała okazja do przypomnienia wszystkim zborownikom jak ważne jest dziękowanie Bogu i wdzięczność dla Stwórcy za wszystko w naszym życiu. Zarówno za pokarm duchowy - Słowo Boże i łaskę zbawienia suwerennego Boga, jak i za codzienne dary w naszym ziemskim życiu (w pielgrzymce wiary). Powinniśmy zawsze i wszędzie dziękować Bogu Ojcu w imieniu Pana Jezusa każdego dnia, w każdy czas i na każdym miejscu (Efez. 5,20-21; Kol. 3,17; I Tes. 5,18). Święto Dziękczynienia jest dobrą tradycją biblijną przypominającą ludziom wierzącym o powinności żarliwego dziękowania Bogu także za pokarmy dla naszych odkupionych ciał przez Chrystusa, przez pozostałe 364 dni w roku, czyli: za chleb nasz powszedni i wszelkie inne pokarmy, w tym jesienne plony ziemi, którym to sam Bóg daje wzrost i urodzaj - wedle Swojej Wszechmogącej Mocy i Woli. To Bóg karmi wszystkich ludzi tego świata i całą stworzoną przez Niego przyrodę. To nie wielcy tego świata nas karmią czy korporacje przemysłowe (spożywcze). To Bóg Izraela to czyni, chwała Mu za to, po wieki wieków ! Alleluja ! Amen !
Święto Dziękczynienia ma długie tradycje historyczne w zborach i wyznaniach protestanckich (krótkie info na ten temat na dole publikacji). Świętowanie polega na ustawianiu dekoracji z plonami ziemi w zborze i na żarliwych modlitwach dziękczynnych do Boga za te dary, na śpiewaniu pieśni oraz czytaniu i wykładzie Słowa Bożego.
Usługę Słowem Bożym miał Brat Leszek, który nauczał - uczulał zebranych na temat dziękczynienia Bogu, wdzięczności za wszystko naszemu Stwórcy … 
► I Księga Mojżeszowa / Księga Genesis 1,10-12 (w tłumaczeniu: „Biblia Warszawska” / BW):
10. Wtedy nazwał Bóg suchy ląd ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. I widział Bóg, że to było dobre.
11. Potem rzekł Bóg: Niech się zazieleni ziemia zieloną trawą, wydającą nasienie i drzewem owocowym, rodzącym według rodzaju swego owoc, w którym jest jego nasienie na ziemi! I tak się stało.
12. I wydała ziemia zieleń, ziele wydające nasienie według rodzajów jego, i drzewo owocowe, w którym jest nasienie według rodzaju jego. I widział Bóg, że to było dobre.

► Drugi List apostoła Pawła do Koryntian 9,6-15 (w tłumaczeniu: „Biblia Warszawska” / BW):
6. A powiadam: Kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie.
7. Każdy, tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje.
8. A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę,
9. Jak napisano:
Szczodrze rozdaje, udziela ubogim,
Sprawiedliwość jego trwa na wieki. (Ps. 112,9)
10. A ten, który daje ziarno siewcy i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz, i przysporzy owoców sprawiedliwości waszej;
11. A tak ubogaceni we wszystko będziecie mogli okazywać wszelką szczodrobliwość, która za naszym przyczynieniem pobudza do dziękczynienia* Bogu.
12. Bo sprawowanie tej służby nie tylko wypełnia braki u świętych, lecz wydaje też obfity plon w licznych dziękczynieniach**, składanych Bogu.
13. Doznawszy dobrodziejstwa tej służby, chwalić będą Boga za to, że podporządkowujecie się wyznawanej przez siebie Ewangelii Chrystusowej i za szczerą wspólnotę z nimi i ze wszystkimi;
14. A modląc się za was, tęsknić będą za wami z powodu nader obfitej łaski Bożej, która spływa na was.
15. Bogu niech będą dzięki za niewysłowiony dar Jego.

Z greki:
*eucharistian – dziękczynienie, wdzięczność
**eucharistiōn – dziękczynienia, wdzięczności

► List do Hebrajczyków 13,16 (w tłumaczeniu: „Biblia Warszawska” / BW):
16. A nie zapominajcie dobroczynności i pomocy wzajemnej; takie bowiem ofiary podobają się Bogu. 
 
 „Postawa dzielenia się i dawania dla wierzących” (br. Leszek)



[2]===> W naszym Zborze dziękowaliśmy również Bogu za opiekę dla naszej Siostry Teresy, z okazji jej urodzin i długiego świadectwa o Panu Jezusie w jej życiu, wierności Bogu Izraela. Siostra Teresa jest naszą chlubą, dobrym przykładem bogobojnej niewiasty, a takie właśnie Boże kobiety mają prawo być „sumieniem Zboru” w Chrystusie !
Niech nasz Pan błogosławi Ci Siostro nadal - każdego dnia ! 
Chwała Chrystusowi !
Prócz życzeń indywidualnych o Bożą opiekę składanych Siostrze przez zborowników, były także życzenia płynące od Zboru EKCh w Sosnowcu zawarte w Słowie Bożym …
Psalm 121 (w tłumaczeniu: „Biblia Warszawska” / BW):
1. Pieśń pielgrzymek. Oczy moje wznoszę ku górom: Skąd nadejdzie mi pomoc?
2. Pomoc moja jest od Pana, Który uczynił niebo i ziemię.
3. Niechaj nie da się potknąć twej nodze,
Niech nie drzemie stróż twój.
4. Oto nie drzemie Ani nie zasypia stróż Izraela.
5. Pan stróżem twoim, Pan cieniem twoim po prawicy twojej.
6. Słońce nie będzie cię razić za dnia Ani księżyc w nocy.
7. Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła,
Strzec będzie duszy twojej.
8. Pan strzec będzie wyjścia i wejścia twego, Teraz i na wieki.



[3]===> W społeczności naszej urządziliśmy także tradycyjną agapę (chrześcijańską ucztę miłości), dziękując Bogu za pokarmy, którymi mogliśmy się posilić (były pyszne dzięki naszym Siostrom), i obdarzając się wzajemną miłością bratersko-siostrzaną w imieniu Pana Jezusa - naszego Boga i Zbawiciela. Hallelujah !!! 



Bardzo krótki rys historyczny …
Święto Dziękczynienia ma swoje korzenie w angielskich tradycjach Reformacji, która sięga 1621 roku. Wówczas to społeczność angielskich osadników, zwanych „Pielgrzymi” (Purytan) wraz z rdzennymi mieszkańcami - Indianami z plemienia Wampanoag, zorganizowali wspólną ucztę, aby podziękować za obfite zbiory i przeżycie trudnych czasów Bogu. Ów święto obchodzone jest na pamiątkę pierwszych dożynek mieszkańców kolonii Plymouth w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.
»Kolonia Plymouth była pierwszą stałą kolonią angielską w Nowej Anglii od 1620 do 1691 i drugą stałą kolonią angielską w Ameryce, po kolonii Jamestown. Kolonie Nowej Anglii były częścią Trzynastu Kolonii i ostatecznie stały się pięcioma z sześciu stanów Nowej Anglii, regionu obejmującego sześć stanów północno-wschodnich Stanów Zjednoczonych.
Kolonia Plymouth została zasiedlona przez pasażerów Mayflower - małego, drewnianego żaglowca, na którym koloniści angielscy tzw. pielgrzymi, w liczbie 102 osób, przybyli do Ameryki Północnej w 1620 roku. Osada służyła jako stolica kolonii i rozwinęła się jako miasto Plymouth w stanie Massachusetts. Kolonię założyła grupa purytańskich separatystów, którzy stali się znani jako Pielgrzymi. Zawarli oni traktat z wodzem plemienia Wampanoag, które pomagało im i wspierało. Święto Dziękczynienia po raz pierwszy było obchodzone po udanych zbiorach w 1621 roku. Pielgrzymi wraz z plemieniem Indian Wampanoag świętowali ten sukces.«
Źródło powyższego cytatu:
Ciekawostki.online / Artykuł pt.: „Ciekawostki o Święcie Dziękczynienia”

Purytanizm / Purytanie
https://pl.wikipedia.org/wiki/Purytanizm

»Purytanie byli Protestantami z Anglii, których celem było "oczyszczenie" Kościoła Anglikańskiego poprzez usunięcie wszystkich aspektów Katolicyzmu z praktyk religijnych. Angielscy Purytanie założyli kolonię Plymouth w celu praktykowania ich własnej wersji Protestantyzmu bez obcej ingerencji.«
https://pl.khanacademy.org/humanities/us-history/colonial-america/colonial-north-america/a/puritan-new-england-plymouth


Święto Dziękczynienia obchodzone dziś w innych polskich zborach / kościołach protestanckich, np.:
=> Pierwszy Kościół Chrześcijan Baptystów w Krakowie
https://baptysci-krakow.pl/swieto-dziekczynienia/

=> Kościół Chrześcijan Baptystów Zbór w Zduńskiej Woli
http://kchbzdw.pl/index.php/wydarzenia/wydarzenia-2016-roku/swieto-dziekczynienia/

=> Kościół Chrześcijan Baptystów w Bielsku Podlaskim
https://baptysci.net/swieto-zniw-2021-galeria/


Zebrał i opracował dla Zboru
br. A.G. 


poniedziałek, 30 września 2024

Droga ZBAWIENIA - Chrystus i Jego Słowo … (1)


 Czcijcie Boga w duchu i w prawdzie
John Piper

Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie (J 4:23–24).
Wtedy rzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz (Mt 4:10).
Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi (Mt 15:8–9).
Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie (Mt 6:24).
Każdy człowiek na tym świecie oddaje czemuś cześć. Każdy człowiek, poczynając od osób najbardziej religijnych po najbardziej zlaicyzowane, czci coś na tyle głęboko, aby budować wokół tego swoje życie. Może to być Bóg, albo pieniądze. Siłą napędową czci jest głębokie przywiązanie serca do swojego największego skarbu, które kształtuje emocje, wolę, myślenie i zachowanie człowieka. Jezus odwołuje się do uniwersalnego doświadczenia oddawania czci i żąda, aby czcić Boga „w duchu i w prawdzie” (J 4:24). Innymi słowy, żąda On od nas skorygowania oddawania przez nas Bogu czci, aby było ono zgodne z prawdą o Bogu i aby prawda ta spowodowała autentyczne przebudzenie i poruszenie w naszym duchu.

Nadeszła godzina i już jest
Jezus mówił o tym w trakcie rozmowy z Samarytanką, niedaleko jej miasta rodzinnego. Samarytanka zadała mu pytanie o miejsca oddawania Bogu czci przez Samarytan oraz Żydów: „Ojcowie nasi na tej górze oddawali Bogu cześć; wy zaś mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy Bogu cześć oddawać” (J 4:20). Jezus odwrócił jej uwagę od miejsca geograficznego i skierował na coś zdumiewającego, co działo się w jej obecności, mówiąc: „Niewiasto, wierz mi, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. (…) Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali” (J 4:21,23). Jest to radykalna deklaracja – powiedzieć, że nadeszła godzina i teraz jest, kiedy przestaje obowiązywać oddawanie Bogu czci w Jerozolimie! Co miał Jezus na myśli?
Jezus złożył zapierające dech oświadczenie, że jest długo oczekiwanym Mesjaszem Żydów. Samarytanka powiedziała: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz [to znaczy Chrystus]; gdy On przyjdzie, wszystko nam oznajmi” (J 4:25), na co odpowiedział: „Ja, który mówię z tobą, jestem nim” (J 4:26). Stwierdzając, że „nadchodzi godzina i teraz jest”, kiedy nie będzie się już więcej oddawać Bogu czci w Jerozolimie, Jezus tym samym powiedział, że przybliżyło się Królestwo Mesjasza i że nastąpi radykalne zerwanie z dotychczasowym sposobem oddawania Bogu czci.

„Zburzcie tę świątynię, a ja w trzy dni ją odbuduję”
Jezus powiedział to, ponieważ sam miał zająć miejsce tej świątyni. Innymi słowy, od tej pory „miejscem” oddawania Bogu czci, „miejscem”, w którym ludzie mogą spotkać się z Bogiem, nie jest już świątynia w Jerozolimie, ale sam Jezus. Zapowiedział to kilkukrotnie – m.in. kiedy stał w świątyni, powiedział: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję” (J 2:19). Zdziwieni tym stwierdzeniem słuchacze odpowiedzieli: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?” (J 2:20). Ewangelista wyjaśnia dalej: „Ale On mówił o świątyni ciała swego” (J 2:21). Innymi słowy, Jezus powiedział, że kiedy powstanie z martwych, wówczas będzie On „nową świątynią” – nowym miejscem spotkań z Bogiem.
Jezus powiedział równie zdumiewającą rzecz, kiedy krytykowano go za to, że pozwalał swoim uczniom w sabat zrywać kłosy i jeść ziarno. Jezus w odpowiedzi przypomniał swoim krytykom postępowanie Dawida, króla Izraela, który wraz z towarzyszącymi mu ludźmi jadł w Domu Bożym chleby pokładne, które wolno było jeść tylko kapłanom. Następnie wskazując na swój związek z towarzyszącymi mu uczniami powiedział: „Ale mówię wam, że tutaj jest coś większego niż świątynia” (Mt 12:6). Innymi słowy, powiedział: „Tutaj jest Mesjasz, syn Dawida, i to On sam zajmie miejsce świątyni”.

Ani na tej górze, ani w Jerozolimie, lecz w duchu i w prawdzie
Kiedy Jezus powiedział do Samarytanki: „lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie” (J 4:23), powiedział tym samym, że przyjście Mesjasza zmienia całkowicie sposób oddawania Bogu czci. Nowy sposób uwielbiania Boga sprawia, że lokalizacja miejsca kultu nie jest istotna: „ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu” (J 4:21). W nowej metodzie oddawania Bogu czci nie liczy się już miejsce, lecz kwestie duchowe: „ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie” (J 4:24). Zewnętrzne miejsca kultu w Samarii i Jerozolimie zostają zastąpione duchową realnością – „w duchu i w prawdzie”. Nie liczy się już w jakim miejscu oddajesz Bogu cześć, lecz to, czy oddajesz mu tę cześć zgodnie z prawdą i czy twój duch jest pod wpływem tej prawdy autentycznie przebudzony i poruszony nią.

Wszelkie oddawanie czci powinno być oddawaniem czci jezusowi oraz przez Jezusa
Nową kluczową prawdą jest to, że oddawanie Bogu czci odbywa się teraz przez Jezusa. On jest tą świątynią, w której spotykamy się z Bogiem. Jest to prawdą przede wszystkim dlatego, że to On przelał swoją krew „na odpuszczenie grzechów” (Mt 26:28), oddał swoje życie „na okup za wielu” (Mk 10:45), a poprzez swoją śmierć na krzyżu i swoje zmartwychwstanie otworzył nam drogę do pojednania z Bogiem (J 3:16,36). Bóg przyjmuje ofiary uwielbienia składane przez grzeszników jedynie poprzez krew Jezusa.
Prawdą jest, że uwielbianie Boga odbywa się obecnie przez Jezusa także dlatego, że On sam jest Bogiem. Nie jest On jedynie pośrednikiem pomiędzy nami a Bogiem w oddawaniu Bogu czci – uwielbienie należy się także Jezusowi. On sam mówił o tym wprost, a także pośrednio: przebaczał grzechy, które może przebaczyć jedynie Bóg (Mk 2:5–11), przyjmował dowody uwielbienia od swoich uczniów (Mt 14:33; 28:9), powiedział o swoim współistnieniu z Bogiem Ojcem od wieczności: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest” (J 8:58), a także, że jest jedno z Ojcem: „Kto mnie widział, widział Ojca” (J 14:9); „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10:30). Wszyscy powinni czcić Syna, „jak czczą Ojca” (J 5:23). Dlatego też wszelkie oddawanie czci „w prawdzie” musi być oddawaniem czci Jezusowi oraz przez Jezusa, ponieważ „kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał” (J 5:23).

Oddawanie czci w duchu
Co znaczy zwrot „w duchu”? „Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali” (J 4:23). Niektórzy komentatorzy uważają, że dotyczy on Ducha Świętego, ja z kolei uważam, że mówi on o naszym duchu. Prawdopodobnie obie te interpretacje nie odbiegają zbytnio od sensu wypowiedzi Jezusa. W Ewangelii Jana Jezus w niezwykły sposób przedstawił związek pomiędzy Duchem Bożym a naszym duchem, mówiąc: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest” (J 3:6). Innymi słowy, dopóki Duch Boży nie ożywi naszego ducha do nowego życia, dopóty nasz duch jest martwy i nieczuły, i nawet nie może być nazwany duchem. Tylko to, co się narodziło z Ducha Bożego jest (żywym) duchem. Kiedy Jezus mówi, że prawdziwi czciciele oddają Ojcu cześć „w duchu”, to znaczy, iż prawdziwą cześć oddają jedynie duchy zrodzone z Ducha Bożego, które otrzymały od niego życie i wrażliwość.
Istotą uwielbienia Boga jest uwielbianie w takim „duchu”. Bez tego uwielbianie Boga jest martwe, albo – używając słów Jezusa – daremne: „Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć oddają” (Mt 15:8–9). Bardzo ważną rzeczą jest więc serce (oraz duch) ożywione i pochłonięte Bogiem. Jezus przeciwstawia prawdziwe oddawanie Bogu czci w duchu i w prawdzie zewnętrznemu uwielbianiu, które skupia się na miejscu kultu w Jerozolimie i Samarii. Autentyczne oddawanie Bogu czci wymaga nie tylko tego, by czciciel rozumiał w swoim umyśle prawdę o Jezusie, ale także by doświadczył w swoim duchu ożywienia oraz poruszenia prawdą, którą przyjmuje umysłem. Kto nie żywi do Boga żadnych uczuć, a jednak oddaje mu cześć ze względu na prawdę o Jezusie, która go do tego skłania, ten nie oddaje czci „w duchu i w prawdzie”. Także ten, kto żywi głębokie uczucia do Boga wyrosłe na fałszywych poglądach o Bogu, nie oddaje Bogu czci „w duchu i w prawdzie”. Jezus żąda oddawania czci w obu wymiarach: „w duchu i w prawdzie”.

Całe życie jest oddawaniem czci
Taka wizja oddawania Bogu czci wpływa na całe życie wierzących, a także na wszystkie aspekty oddawania czci w zgromadzeniach. Istota uwielbienia zawiera się w prawdziwej wizji Boga w naszym umyśle oraz autentycznych uczuciach miłości do niego w naszym duchu. Oznacza to, że ilekroć okazujemy wielką wartość Boga naszymi słowami bądź czynami wypływającymi z ducha, który kocha Boga takim, jakim On jest, tylekroć oddajemy mu cześć w duchu i w prawdzie. Nie ma znaczenia gdzie to robimy –możemy czcić Boga w pracy, w domu lub w kościele. Liczy się to, że widzimy chwałę Bożą w Jezusie (prawda) i ponad wszystko inne kochamy ją (duch), w rezultacie cześć dla Boga wylewa się z nas w postaci miłości, która jest ofiarna w relacjach z innymi i ma na względzie ich dobro. Niewiele rzeczy lepiej odzwierciedla piękno Boga. Dlatego takie oddawanie Bogu czci powinno wypełniać całe życie naśladowców Jezusa.
Bardzo wyraźnie opisuje to przedstawiony przez Jezusa związek pomiędzy oddawaniem Bogu czci, a służeniem Bogu. Kiedy szatan kusił Jezusa i domagał się pokłonu, Jezus odpowiedział: „Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz” (Mt 4:10). Służenie często wiązało się z oddawaniem pokłonu jako zewnętrznym wyrażeniem nabożeństwa religijnego w świątyni. Obecnie jednak świątynią Bożą jest Jezus. Jak zmieniona została „służba” oddawania czci?

Nie można służyć Bogu i mamonie
Ewangelia Mateusza zawiera zdumiewający opis znaczenia, jakie ma dla Jezusa służenie Bogu. Jezus powiedział: „Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Mt 6:24). Zdumiewającą rzeczą w tym opisie jest porównanie służenia Bogu do służby mamonie. W jaki sposób człowiek służy mamonie? Na pewno nie przez pomaganie pieniądzom, ani zaspokajanie ich potrzeb. Człowiek służy mamonie wtedy, kiedy tak bardzo kocha pieniądze, że całe swoje życie kształtuje w taki sposób, aby czerpać korzyści z tego, co pieniądze mogą mu dać.
W podobny sposób Jezus postrzega służenie Bogu. Nie pomagamy Bogu ani nie zaspokajamy jego potrzeb („Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono” Mk 10:45). Służymy Bogu, jeśli kochamy go tak bardzo, że kształtujemy całe nasze życie po to, aby czerpać pożytek z tego, co On może dla nas uczynić. Ponadto Bóg, w przeciwieństwie do pieniędzy, może uczynić dla nas daleko więcej, niż wszystkie skarby świata –może być dla nas wszystkim, czego możemy zapragnąć.

Nieskończona wartość Boga w Jezusie
Całe nasze życie jest więc służbą dla Boga. Oznacza to, że całe nasze życie powinniśmy kształtować poprzez pasję zmaksymalizowania doświadczania najwyższej wartości Boga w Jezusie. W ten sposób dochodzimy do miejsca, od którego rozpoczęliśmy niniejszy rozdział. Cały świat oddaje czemuś cześć. Każdy człowiek, poczynając od osób najbardziej religijnych po najbardziej zlaicyzowane, czci coś na tyle głęboko, aby budować wokół tego swoje życie. Ludzie tak postępują – nawet jeśli czynią to nieświadomie. Jezus żąda, aby każdy człowiek na tym świecie budował swoje życie na nieskończenie wielkiej wartości Boga w Jezusie. Zastanówcie się nad tym co czcicie, a potem poproście Jezusa, aby otworzył wasze oczy, byście mogli zobaczyć prawdę o najwyższej wartości Boga, i aby obudził waszego ducha, abyście cenili Boga ponad wszystko.
Źródło przedruku: »Ewangelia w Centrum« (29.09.2021) 
Artykuł ten jest częścią serii: "Czego Jezus żąda od świata" na podstawie książki Johna Pipera o tym tytule. 
https://www.ewangeliawcentrum.pl/czcijcie-boga-w-duchu-i-w-prawdzie/



 
  

czwartek, 26 września 2024

Nasze korzenie, czyli krótka historia Reformacji …


Początki Reformacji

Kiedy poddajemy rozważaniom wydarzenia związane z powstaniem w Kościele ruchu, zwanego później Reformacją, szereg osób odnosi mylne wrażenie, że był to ruch, który pojawił się nagle, spadając niemalże z chmur. Nic bardziej mylnego. Reformacja XVI-wieczna (oraz całość procesu, który został zapoczątkowany w wieku XVI) miała swoje głębokie i dawne korzenie w historii Kościoła, w historii Europy w wiekach wcześniejszych. Można powiedzieć wręcz, że Reformacja była logiczną wypadkową historii Kościoła.
W ramach stałego już cyklu historii Reformacji, chcemy poświęcić kilka artykułów wydarzeniom i osobom, których życie i praca nie tylko pozwoliły, ale wręcz wymusiły ruch nazwany przez nas Reformacją Kościoła (pamiętając zawsze, że propozycja zreformowania się Kościoła miała dotyczyć jego całości, a fakt, że znacząca część Kościoła oparła się jej, jest dramatem całego Kościoła powszechnego).
U początku wieku XVI nagromadziły się elementy, które spowodują rozbicie jedności chrześcijaństwa zachodniego i dadzą podstawy nowej relacji z Bogiem w klimacie nietolerancji, silnych emocji i napięć politycznych.
Były to przede wszystkim:
– Kryzys moralny i polityczny chrześcijaństwa zachodniego,
– Myśl prereformatorów, którzy zostali potępieni przez Kościół,
– Idee Renesansu przybywające z Włoch,
– Humanizm,
– Rozwój i upowszechnienie przez Gutenberga nowej techniki drukarskiej.

I. Chrześcijaństwo na Zachodzie Europy – Kościół targany kryzysami i nadużyciami
U początku wieku XVI chrześcijaństwo rzymskie jest w poważnym kryzysie moralnym i politycznym. Sytuacja ta trwa już od ponad dwóch wieków. Kościół nie jest w stanie z nią się uporać.
Kler utracił autorytet. Szeregowi księża są biedni i przeważnie bardzo słabo wykształceni, podczas gdy kler wysokiego szczebla żyje opływając w luksus, dzięki dochodom pochodzącym z majątków kościelnych, związanych z ich funkcją.
Szereg biskupów nie rezyduje w ich diecezjach, oddając zarządzanie nimi w ręce tzw. wikariuszy generalnych.
Liczni biskupi byli zaangażowani w politykę i wiązali się z głowami panującymi.
Klasztory były bardzo liczne, ale życie w nich pełne zachowań sprzecznych z wiarą i etyką chrześcijańską.
Obraz papiestwa był mocno zachwiany poprzez kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej (1378-1417), kiedy to szereg papieży (niejednokrotnie kilku urzędujących jednocześnie) walczyło pomiędzy sobą.
Dodać tu należy szereg konfliktów papieży z koronowanymi głowami Europy, wynikających z zaangażowania politycznego (będącego wynikiem ambicji) Kościoła.
Dla uzupełnienia całości obrazu Europy okresu poprzedzającego Reformację należy dodać szereg wydarzeń, które pogłębiły poczucie kryzysu duchowego i materialnego:
– Wojna Stuletnia, która dobiegła końca w 1450 roku,
– Epidemia czarnej ospy, która wyniszczyła Europę w latach 1346 – 1353 (25 milionów zmarłych osób); epidemia powracała okresowo, np. w 1478 w Wenecji,
– Zdobycie Konstantynopola przez Turków otomańskich w 1453, które oznacza upadek Rzymskiego Cesarstwa Wschodniego, pozostawionego przez Zachód bez pomocy.

Przeciętny człowiek tamtego okresu był przejęty strachem przed śmiercią i niepewnością zbawienia. Tematy te niejednokrotnie znajdowały wyraz w malarstwie, rzeźbach i płaskorzeźbach zdobiących kościoły tamtego czasu.
Wierni zwracali się w modlitwie do Marii i świętych, z których każdy miał otaczać opieką ściśle określoną dziedzinę życia codziennego (modelem jest tu naturalnie pogańska religijność przedchrześcijańska).
Wiara w czyściec, jako miejsce pośrednie pomiędzy rajem i piekłem, prowadzi Kościół do przyznawania odpustów, mających skrócić pobyt w nim.
Od połowy wieku XVI Renesans włoski zaczął coraz mocniej zdobywać pozycję dominującą, coraz powszechniejszym stając się jednocześnie mecenat sztuki (czyli wspieranie finansowe przez możnych artystów tworzących dzieła sztuki).
Papieże uczestniczyli w tym procesie w sposób szczególnie silny: np. Juliusz II opłacał pracę Michała Anioła. Oczywiście była to praktyka niezwykle kosztowna.
Kościół potrzebował zatem coraz więcej pieniędzy, szczególnie na budowę bazyliki Św. Piotra w Rzymie, stąd też sprzedaż odpustów, która tak zgorszy Marcina Lutra.

II. Próby reformy
W czasie dwóch wieków poprzedzających Reformację, wielokrotnie odzywały się głosy wzywające do reformy Kościoła; pośród wzywających także głosy spośród kleru. Odpowiedź jednak nie nadchodziła. By jednak zachować swój autorytet, Kościół wolał potępić tych, których postrzegał jako opozycjonistów.
Podajmy przykłady grup, czy osób najbardziej znaczących w kwestii wzywania do zmiany: są to Waldensi (ruch mający za swego założyciela liońskiego kupca Piotra Valdo), Wycliff oraz Jan Hus.
Kilka prób reformy spełzło na niczym, przede wszystkim z powodu rywalizacji o autorytet pomiędzy papiestwem i soborami.
Sobór Laterański (1512-1517) zmierzy się dla przykładu z obojętnością papieża Leona X.
Dopiero szerzenie się Reformy luterańskiej zmobilizuje Kościół do szerzej zakrojonych działań wewnętrznych (niestety nie w kierunku biblijnym...), których dziełem finalnym stanie się Sobór Trydencki (1545-1563).

III. Prereformatorzy
Jak już wspomniano wyżej, dużo wcześniej niż Luter i Kalwin, szereg innych osób pracowało w kierunku reformy Kościoła.
Przede wszystkim skupiali się oni na nawoływaniu do powrotu do prostoty ewangelicznej. Jak łatwo się domyślić, w pierwszym rzędzie idee tego typu poddawały w wątpliwość zasadność istnienia hierarchii kościelnej (bogatej i cieszącej się przywilejami), autorytet wyłączny oddając Pismu Świętemu.
Głównymi prereformatorami są:
– Piotr Valdo w XII w. we Francji (1140-1217);
– John Wycliff w XIV w. w Anglii (1328-1384);
– Jan Hus na przełomie XIV i XV w. w Czechach (1369-1415).

Nauczanie ich w znaczącym stopniu wpłynęło na myśl Lutra i reformatorów wieku XVI. Zapraszamy do kolejnych artykułów, które przybliżą nam ich doktrynę.
Źródło przedruku powyższego opracowania (autor):  
Ruchy Braterskie / krótkie info …

=> Fragment książki:
PRZEDMOWA
Opracowanie jest przeznaczone do użytku zborowego. Zostało napisane jako krótka historia powstania Ruchu Braci lub tzw. Zborów Wolnych Braci (Brethren Assembly). Dla osób młodych, które nigdy nie słyszały o historii powstania tego Ruchu, a także dla członków Zborów Wolnych Chrześcijan jest to najlepsza okazja do przypomnienia sobie o tych, którzy żyli przed nami i zostawili nam świadectwo swego życia wiary i owoce swojej służby, które są dla nas zachętą, aby biec w wyścigu wiary, który jest przed nami.
Ruch Wolnych Braci jest szczególnym ruchem chrześcijańskim wśród wszystkich pozostałych kierunków biblijnych w chrześcijaństwie. Po długich wiekach ciszy w takiej dziedzinie biblistyki jak eschatologia, bracia wolni wnieśli duchowe światło na takie prawdy biblijne jak:
nauka o Pochwyceniu Kościoła Jezusa Chrystusa;
prawda o nawróceniu i odrodzeniu duchowym narodu izraelskiego;
nauka o Wielkim Ucisku na ziemi i o 1000 letnim Królestwie Pana Jezusa Chrystusa na ziemi.

Bracia przedstawili na podstawie Biblii wizję autonomicznego lokalnego Zboru (Kościoła), którego głową jest tylko Pan Jezus, a Starsi w lokalnym zborze są odpowiedzialni bezpośrednio przed Nim. Cechą zborów braterskich jest to, że nie prowadzą ich tytułowani i ordynowani duchowni, lecz bracia, których powołał Pan, a zbór zaakceptował. Zbory braterskie na świecie nie posiadają swoich central krajowych i światowych jak w przypadku innych wyznań.
Ruch Braterski powstał w katolickiej Irlandii i protestanckiej Anglii na początku XIX wieku i za jednego pokolenia rozprzestrzenił się na wszystkie kolonie Wielkiej Brytanii (Ameryka, Afryka, Bliski Wschód, Indie, Australia i Oceania), a także do Niemiec, Szwajcarii, Rosji i innych krajów Europy.
Przebudzenie w Rosji carskiej było także udziałem braci z Anglii, którzy dali początek nowemu ruchowi – Ewangelicznym Chrześcijanom w Rosji.

W Polsce Ruch Braci Wolnych pojawił się dość późno, na początku XX wieku, na Śląsku Cieszyńskim. Zapoczątkował go br. Józef Mrózek sen. występując z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, a w Warszawie trzej nawróceni byli księża katoliccy, Wacław Żebrowski, Stefan Bortkiewicz i Antoni Przeorski krótko przed wybuchem I Wojny Światowej.
Każdy czytelnik znajdzie coś co go poruszy i zainteresuje. Postawa tych Bożych sług, niech będzie zachętą dla naszego pokolenia biblijnie wierzących chrześcijan aby pójść w ślady za Panem Jezusem z całego serca nie idąc na kompromis z systemami religijnymi tego świata i niewierzącymi. „Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia naśladujcie wiarę ich.” Hebr.13:7
autor
Warszawa, dnia 1.09.2006 r.

POWSTANIE  RUCHU  BRACI  W  IRLANDII  I  ANGLII
Na świecie jest wiele religii i wyznań, Kościół (w znaczeniu biblijnym) jest tylko jeden. Potwierdza to także tzw. Apostolskie wyznanie wiary. W ostatnim ustępie tego wyznania znajduje się zdanie: „Wierzę (...) w święty Kościół chrześcijański, społeczność świętych.” Świętych tzn. nowonarodzonych chrześcijan przez chrzest w Duchu Świętym w jedno Ciało czyli Kościół 1Kor.12:13. Duch Święty jednak przy budowaniu Kościoła Chrystusowego posługuje się ludźmi, którzy postawili się jemu do dyspozycji. Historia poszczególnych ruchów chrześcijańskich jest związana nierozerwalnie z nazwiskami wielkich Bożych mężów. I tak dzieje Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego z Marcinem Lutrem, Kościoła Reformowanego z Kalwinem i Zwinglim, Kościoła Metodystycznego z Janem i Karolem Wesleyami. Te Kościoły powstały jako owoc duchowego przebudzenia w poprzednich wiekach.
Początek XIX wieku był okresem dla powstania nowego nurtu biblijnego chrześcijaństwa tzw. zborów wolnych - „małej Reformacji”. Ruch ten miał początek około 1825 roku w Dublinie. Ta braterska wspólnota kładła nacisk na swe rzeczywiste korzenie w czasach apostolskich. Tak daleko jak to możliwe zachowywali prostotę i elastyczność kościoła według porządku Nowego Testamentu. Na początku XIX wieku bariery oddzielające różne denominacje chrześcijańskie były mniej swobodnie przezwyciężane jak dzisiaj. Założyciele ruchu Braci byli grupą młodych ludzi mocno związanych ze środowiskiem Trinity College w Dublinie, który próbował znaleźć drogę w której oni mogli wspólnie czcić Pana i mieć społeczność w prostocie jako naśladowcy Chrystusa, nie zważając na podziały religijne. Nie mieli szczególnej idei, która rozwinęła ten ruch, tym bardziej nie myśleli o założeniu nowej denominacji religijnej.
W 1825 r. w Dublinie (Irlandia), na „Łamanie Chleba” (Wieczerzę Pańską) zaczęli zgromadzać się wierzący w prywatnym mieszkaniu. W 1830 r. „bracia” zaczęli organizować publiczne zebrania (nabożeństwa). Poza fundamentalnymi zasadami wiary, praktykowali następujące prawdy:
jest tylko jeden Kościół Boży („jedno ciało”), dostatecznie wielki, aby objąć wszystkich świętych, na tyle jednak ograniczony, aby wykluczyć ludzi nie odrodzonych przez Słowo Boże;
pisane Słowo Boże jest kompletne i wystarczające we wszystkich kwestiach wiary, postępowania i życia;
wiara w rychłe, „przed tysiącletnie” przyjście Pana Jezusa;
każdy człowiek i każdy zbór są za swe życie i działalność bezpośrednio odpowiedzialni przed Bogiem.

Charakterystyką tych zebrań było, że nie prowadzili ich ordynowani „duchowni”, a mimo to wszystko odbywało się „przyzwoicie i w porządku.”
Od 1832 r. „bracia” zaczęli zbierać się w imieniu Pana Jezusa Chrystusa także w mieście Plymouth (południowo-zachodnia Anglia). Od miasta Plymouth na określenie członków tego ruchu zaczęto używać nazwy: „bracia plymuccy”. Ruch ten charakteryzował się tym, że jego początki nie były związane z jednym nazwiskiem, lecz zgoła w tym samym czasie Bóg powołał do tego samego zadania kilku braci. Nazwiska pierwszych siedmiu braci założycieli społeczności, zgromadzającej się w Dublinie, są następujące: John Gifford Bellett, Francis Hutchinson, John Parnell, Anthony Norris Groves, Edward Cronin, William James Stokes, John Nelson Darby.
Źródło powyższego cytatu: „Krótka historia powstania i rozwoju ruchu Braci Wolnych” Brat w Chrystusie - Krzysztof Arciszewski / Kościół Wolnych Chrześcijan w RP; Warszawa 2026; s. 1-4.


=> Fragment książki:
Społeczność w Plymouth
Z Dublina ruch szybko przeniósł się do Anglii do miejscowości Plymouth. Związane to było z postacią Benjamina Willsa Newtona (1807-1899), który po studiach w Oxfordzie porzucił przynależność do kwakrów i stał się anglikaninem. Przez swego przyjaciela Francisa Williama Newmana (1805-1897) zapoznał się z J. N. Darby’m i zaprosił go do Oxfordu. W tym czasie u Newtona i jego przyjaciół z Oxfordu narastał krytycyzm wobec anglikanizmu, uległości Kościoła Anglii wobec państwa i powoływania wyświęconych duchownych. Jeden z tych przyjaciół, George V. Wigram (1805-1879) opuścił Kościół anglikański i używając swego rodzinnego bogactwa zakupił w 1831 r. teren kościoła w mieście portowym Plymouth leżącym na południowo-zachodnim wybrzeżu Anglii. Tam w ciągu kilkunastu lat powstała licząca około tysiąca osób wspólnota wyznaniowa nazywana „Plymouth Brethren”. G. V. Wigram poza tym pomagał finansowo w powstawaniu innych wolnych zborów, które pojawiały się w Anglii.
Od początku publiczne spotkania w Plymouth były organizowane dla chrześcijan wszystkich wyznań, a ich celem była chrześcijańska wspólnota wzorowana na społeczności pierwszych chrześcijan, kiedy to wierzący w Chrystusa zgromadzali się na modlitwy, trwając w nauce apostolskiej i obchodząc pamiątkę Wieczerzy Pańskiej. Głównymi cechami wspólnoty w Plymouth było:
1) odrzucenie stanu duchownego i podkreślanie znaczenia doktryny kapłaństwa wszystkich wierzących;
2) kierowanie wspólnoty przez kolegium starszych, którzy nie byli opłacani i sami zarabiali na swe utrzymanie;
3) cotygodniowe sprawowanie Wieczerzy Pańskiej;
4) oddzielenie od niemoralnych układów, takich jak siły zbrojne czy heretyckie ugrupowania religijne.

Krótko po rozpoczęciu spotkań w Plymouth w 1832 r. dołączył do tej społeczności wymieniony wcześniej B. W. Newton i stał się jednym ze starszych oraz głównych liderów tej grupy. Już wcześniej w 1831 r. Newton zaprosił do zgromadzeń w Plymouth Johna Nelsona Darby z grupy braci z Dublina. W ten sposób od początku społeczność w Plymouth mogła wzorować się na społeczności w Dublinie.
Wspólnota w Dublinie utworzona w roku 1827 przez Anthony’go N. Grovesa, Darby’ego i innych chrześcijan dbała, aby z czasem nie przerodzić się w zamkniętą sektę albo denominację. Dlatego była otwarta dla wszystkich chrześcijan różnych wyznań. Jednakże z czasem w zborze w Plymouth już od 1832 r. pojawiły się tendencje do określania kryteriów członkostwa w społeczności oraz upór, aby przynależność do plymuckiej wspólnoty była możliwa dopiero po zerwaniu wszystkich związków z Kościołem państwowym.
Przeciw temu dążeniu Anthony Groves napisał napominający list do Darby’ego w 1836 r. tuż przed swą misyjną wyprawą do Bagdadu. List ten jest często publikowany ze względu na jego wartość historyczną. Traktowany jest nieraz, jako proroczy list zapowiadający późniejsze problemy w ruchu braci plymuckich. W późniejszych latach nastąpił rozłam wśród braci plymuckich, a Darby stanął na czele jednej grupy zwanej „ekskluzywnymi braćmi”.
[ … ]
Jedną z wybitnych osób, które znacząco wpłynęły na rozwój i rozprzestrzenienie się idei braci plymuckich w świecie jest postać wymienionego już kilkakrotnie Johna Nelsona Darby (1800-1882), opisywanego jako człowieka o niezwykłej sile intelektu i osobowości. Darby urodził się w Londynie i był z pochodzenia Irlandczykiem. Ukończył studia prawnicze oraz teologiczne w Trinity College w Dublinie z wyróżnieniem w dziedzinie filologii klasycznej. Był duchownym w anglikańskim Kościele Irlandii, jednak w 1827 r. wystąpił z tegoż Kościoła przyłączając się do tworzącej się grupy braci w Dublinie, a następnie w Plymouth. Darby stał się wiodącą postacią braci plymuckich angażując się w określenie doktryny, łączył elementy kalwinizmu, pietyzmu, premilenistycznej eschatologii. Wypracował własny system teologiczny zwany dyspensacjonalizmem. Przyczynił się znacząco do do rozwoju zborów braci plymuckich i nauczania w Irlandii, Anglii, Niemczech, USA, Indiach Zachodnich, Nowej Zelandii, Szwajcarii, Holandii i we Włoszech.
Źródło powyższego cytatu: „Pierwochrześcijanie. Zrzeszenie Zwolenników Nauki Pierwotnych Chrześcijan w latach 1912-1947” Janusz Sobiech; Wydawca: Janusz Sobiech; wydanie pierwsze, Warszawa 2019; s. 34-35 i 36.



=> Plymouth Brethren Christian Church Documentary / Dokument Kościoła Chrześcijańskiego Braci Plymouth
https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=Nd9t6GOwl54

Plymouth Brethren / Wikipedia 
https://en.wikipedia.org/wiki/Plymouth_Brethren 
 

=> Kościół Wolnych Chrześcijan (KWCH) - zbory braterskie
»Kościół Wolnych Chrześcijan w RP jest jednym z kościołów protestanckich, istniejącym w Polsce od około 110 lat. W rodzinie kościołów protestanckich należy umiejscowić nas w nurcie kościołów ewangelikalnych, których prekursorami były społeczności anabaptystów, starających się tworzyć w dobie Reformacji wspólnoty, które w swej wierze i praktyce są nam bliskie. Bardziej od nas znani ewangelikalni chrześcijanie to między innymi baptyści, menonici i ewangeliczni chrześcijanie. Oczywiście trochę różnimy się od wspomnianych powyżej kościołów w praktykowaniu naszej wiary, ale więcej nas łączy niż dzieli. Jesteśmy otwarci na współpracę, wymianę doświadczeń i współdziałanie ze wspólnotami ewangelikalnymi, które podobnie jak my chcą w swoim życiu i służbie realizować przekazane nam przez Nowy Testament wzorce życia Kościoła, jako zgromadzonego ludu Pana.
Reformacja protestancka, której 500-lecie obchodziliśmy w 2017 roku, na nowo odkryła, że nasze zbawienie zawdzięczamy Chrystusowi, który daruje nam je z łaski, a my przyjmujemy je przez wiarę, o czym świadczy nam Pismo Święte. Są to reformacyjne „Sola”, czyli Sola Scriptura, Sola Gratia i Sola Fide i oczywiście Solus Christus. Naszych wiernych zachęcamy do życia na co dzień z Bogiem, motywując ich do składania świadectwa swej wiary.«
Źródło powyższego cytatu: Kościół Wolnych Chrześcijan w RP
https://kwch.org/ 
 
»Rys historyczny ruchu Braci Wolnych«
http://www.gdansk.kwch.pl/historia.html
 

=> Ewangeliczny Związek Braterski w RP
Krótki rys historyczny powstania EZB
»Pod koniec XIX wieku w Szwajcarii, przy najliczniejszym ówcześnie Kościele Ewangelicko – Reformowanym, funkcjonowała organizacja charytatywna, o nazwie ,,Błękitny Krzyż” (Blauen Kreuz). Była ona nastawiona w sposób szczególny na niesienie pomocy duchowej i materialnej alkoholikom i ich rodzinom. W zasięgu jej działania znajdowali się przede wszystkim ubodzy rolnicy z gór, głównie z kantonu Berno – którzy wcześniej marnotrawili ciężko zarobione pieniądze na alkohol, doprowadzając swoje rodziny do nędzy. Jednym z pracowników Błękitnego Krzyża był Fritz Berger. W 1899 r. przeżył on nawrócenie do Boga oraz narodzenie się na nowo z Bożego Ducha, w skutek czego został uwolniony od swoich grzechów i alkoholizmu. W 1909 roku wraz ze swoimi przyjaciółmi założył Ewangeliczny Związek Braterski (Evangelischer Brüderverein).
Podczas ewangelizacji głosił wyzwolenie od grzechów i pełne zwycięstwo Chrystusowe w życiu chrześcijan. A także zachęcał wszystkich do studiowania Biblii i naśladowania Jezusa Chrystusa. Pierwsze nabożeństwa odbywały się wyłącznie w domach prywatnych, natomiast duże ewangelizacje w wynajętych salach. Z biegiem czasu, zaczęto budować lub też nabywać Domy Modlitwy, w związku z powstawaniem nowych zborów. Największy Dom Modlitwy w Szwajcarii znajduje się w Steffisburgu, w kantonie Berno. Może on pomieścić około 5 tysięcy osób. Podczas konferencji, które odbywają się w lipcu, stawiane są dodatkowo duże namioty. Ewangeliczny Związek Braterski szybko rozrastał się na inne kantony, aż w końcu objął całą Szwajcarię; a w latach 30-tych XX w. również Niemcy Południowe. Poza Szwajcarią, zbory Ewangelicznego Związku Braterskiego, znajdują się także w Anglii, Niemczech, Austrii, Rumunii, Australii, Ameryce Południowej, Afryce i Kanadzie.«
Źródło powyższego cytatu: Ewangeliczny Związek Braterski - zbór w Szczecinku
http://ezb-szczecinek.pl/index.php?go=page&id=Krotki_rys_historyczny_powstania_EZB 

http://ezb-szczecinek.pl/index.php?go=page&id=Krotki_rys_historyczny

http://ezb-szczecinek.pl/

Geschichte
Die Geschichte Evangelischer Brüderverein in Polen
http://www.ezb-szczecinek.pl/index.php?go=page&id=geschichte&lang=de 
 
 
 
 => Gemeinde für Christus / Kościół dla Chrystusa
»Jesteśmy protestanckim, wolnym kościołem, w którym Jezus Chrystus jest w centrum. Wierzymy w wolność, którą otrzymaliśmy dzięki Jezusowi i pragniemy żyć jak On. Modlimy się, aby ludzie spotkali Jezusa Chrystusa. Dlatego w każdą niedzielę i w tygodniu odprawiamy nabożeństwa w różnych miejscach w Niemczech, zwłaszcza w Badenii-Wirtembergii.« 
Źródło powyższego cytatu: Gemeinde für Christus
https://gfc.onl/ 

»Kościół dla Chrystusa
Artykuł ten dotyczy wolnego kościoła z siedzibą w Szwajcarii, który do 2009 roku nosił nazwę „Stowarzyszenie Braci Ewangelickich”. Informacje o stowarzyszeniu ewangelizacyjnym działającym w Elberfeld można znaleźć w artykule Stowarzyszenie Braci Ewangelików (Niemcy).
Wspólnota Chrystusa (GfC) jest wolnym kościołem pobożnym, mającym korzenie i dystrybucję większościową w kantonie Berno. Założone w 1909 roku jako Stowarzyszenie Wolnego Błękitnego Krzyża, w 1914 roku przemianowane na Stowarzyszenie Braci Ewangelickich (EBV), a w 2009 roku na Wspólnotę Chrystusową. W 2017 r. w Szwajcarii i 25 w Niemczech było około 75 wspólnot; Nie ma jednak informacji o liczbie osób uczestniczących w nabożeństwie; szacuje się, że jest to około 10 000 osób.«
Źródło powyższego cytatu: Gemeinde für Christus / Wikipedia 
https://de.wikipedia.org/wiki/Gemeinde_f%C3%BCr_Christus


=> POZOSTAŁE  ŹRÓDŁA  DOTYCZĄCE  REFORMACJI …  
»Skrócona historia reformacji«
http://ezb-szczecinek.pl/index.php?go=page&id=skrocona_historia_reformacji

»Historia reformacji w Wittenberdze«
http://ezb-szczecinek.pl/index.php?go=page&id=historia_reformacji_w_norymerdze

»Dom M. Lutra w Wittenberg«
http://ezb-szczecinek.pl/index.php?go=page&id=dom_m._lutra_w_wittenberg

»Marcin Luter, życie i dzieło, początki«
https://plate-attachments.s3.amazonaws.com/attachments/355bdb5605/Augustinus-nr-43-web.pdf

»Porady Lutra dotyczące życia chrześcijańskiego«
https://www.ewangeliawcentrum.pl/porady-lutra-dotyczace-zycia-chrzescijanskiego/

»Człowiek Reformacji«
https://www.augustinus.pl/Artykuly/czlowiek-reformacji

»Główne zasady Reformacji«
https://www.augustinus.pl/Artykuly/glowne-zasady-reformacji

»10 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o reformacji«
https://www.ewangeliawcentrum.pl/10-rzeczy-ktore-powinienes-wiedziec-o-reformacji/

»Sedno Reformacji«
https://www.ewangeliawcentrum.pl/sedno-reformacji/

»Pięć Soli reformacji«
https://www.biblisch-reformiert.org/pl/Piec-Soli-reformacji

»KONFESJA LONDYŃSKA Z 1689 ROKU / Londyńskie wyznanie wiary z 1689 roku«
https://www.reformowani1689.pl/londynskie-wyznanie-wiary-lww-z-1689-roku/

»Mikołaj Rej z Nagłowic«
https://www.reformowani1689.pl/2021/02/03/mikolaj-rej-z-naglowicur/

»Jan Łaski«
https://www.reformowani1689.pl/2021/01/27/jan-laski/